środa, 13 czerwca 2012

Hycel

     Ruszyliśmy w stronę, z której dobiegał odgłos. Bohun nagle się zatrzymał, a naszym oczom ukazał się wysoki pan, w ręku trzymający kij, a na jego końcu pętlę zrobioną ze sznurka. Nieświadoma niczego biegłam w jego stronę, a potem tylko usłyszałam zmartwiony głos Bohuna:
- Negra! Stój! - a w tle - tylko nie to...
Posłusznie się zatrzymałam i przybiegłam do samca. Stanęłam machając ogonem i zipiąc mu w twarz, a gdy odsapnęłam, zapytałam:
Czy powiesz mi - ciągnęłam z wahaniem - co jest grane?
Ze zdenerwowania oblizałam odruchowo wargi, a on odpowiedział zakłopotany:
- Wszystko wytłumaczę ci potem. Przepraszam, jeżeli zaboli.
Jego zęby znalazły się na moim karku, a potem zastałam powoli podniesiona. Nie wiedziałam po co mi to robi, ani w jakim celu. Boh zaczął biec ze mną w pysku. Potem zorientowałam się, że ten sam facet biegnie za nami wymachując kijem i krzycząc. Nie podnosząc głowy, spokojnie powiedziałam do Bohuna:
- Jest parę metrów za nami. Jeżeli to przed nim uciekamy.
Niespodziewanie moim oczom ukazały się znajome twarze - Margaret i Nathan, którzy byli już zniecierpliwieni tak długim czekaniem na swoje psy. Uradowana merdałam ogonem, a potem zaczęłam szczekać. Margaret odwróciła się w naszą stronę, a gdy zobaczyła, że Bohun ma mnie w pysku jej mina była bardzo przerażona. Nathan krzyknął w naszą stronę:
- Bohun! Mądry jesteś?!
Kiedy olbrzym znalazł się przy naszych właścicielach, wypuścił mnie z pyska, a zaraz za nami podbiegł do nas zdyszany facet i założył pętlę na moją szyję. Magaret zdziwiona, zapytała:
- Ależ co pan, do jasnej niepodległej wyrabia?
- To pani pies?
- Tak, to jest moja Negra. Coś panu nie pasuje?
- Po prostu jestem zawodowym hyclem. Mam za zadanie łapać psy bezdomne...
- Chwila, chwila - bezdomne?!
- Pies bez smyczy według prawa jest psem bezdomnym. Przepraszam.
Odszedł. Jego zachowanie bardzo nie spodobało się Margaret, było to widać bo jej minie, a jej emocje biły na kilometr. Zapięli nas na smycz, a Margaret zapytała znienacka:
- Jakiej rasy jest Bohun?
- To jest - przez chwilę się zastanowił - berneńczyk, a Neg?
- Negra jest - sięgnęła do pamięci - tollerem.
     Nie byłam wykończona fizycznie po tym spacerze. Nie był on ruchliwy. Jedynie dowiedziałam się nowych, ciekawych informacji, dotyczących życia ziemskich psów. Wnet, Bohun zatrzymał się przy pobliskim drzewie, podniósł nogę i załatwił jedną, ze swoich potrzeb. Ja mocno wyrywałam się do przodu. Rzekłam nagle do Bohuna:
- Bohun, czy wszystkie psy, co do jednego, umieją mówić?
- Co do jednego. Niektóre już rodzą się i wypowiadają pierwsze zdania , inne zaś muszą odżyć po porodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz